– Łeb sobie roztrzaskasz.
– Albo wyrosną mi skrzydła. – Cudów ci się zachciewa. – Cud, nie cud, ale dzisiaj do gołej dupy cię ogram, a potem puszczę w miasto! – Po moim trupie – warczy Gruszczyński, jakby chciał sczerniałymi siekaczami odstraszyć Podhoreckiego od worków z pieniędzmi. Zegna się z nimi jak z trumną kochanki i podaje bankierowi. Jest nim jak zwykle stary Józef Swiderski, który dla dodania powagi urzędowi stara się ugładzić chłopskie niechlujswo i zmusić do posłuchu ostatni pluton siwych włosów. Dawny czwartak, głodny i obdarty, przed pięcioma Gdzie na rowerowe wycieczki? Oto najciekawsze miejsca w Polsce laty zjawił się w szulerni na Saint-Estèphe. Przywabił go szyld dobroczynnego Towarzystwa Mąki i Wody, który jest przykrywką dla prawdziwej działalności Gruszczyńskiego. Swiderski mąki tu nie 22/86 znalazł ani wody, za to uczciwą, powiedzmy, Rząd nie wyklucza powrotu do obostrzeń sprzed 12 lutego pracę i dach nad głową. – Raźniej! – popędza Gruszczyński, ale Swiderski jeszcze rozczapierzonymi palcami robi przegląd zdemoralizowanej brody. W końcu wysypuje na zielony aksamit góry monet i buduje przed sobą srebrne piramidki. Podhorecki kładzie na deskach podłogi, tuż przy prawej nodze, nieforemną paczkę. Spod płachty „Constitutionnela” wyłania się wytoczona z porządnego damastu lufa krócicy. Nie ma żadnych grawerunków ani inkrustacji, za to jej kaliber jest ze dwa razy większy nawet niż w derringerach. – Po co ci ta armata? – pyta Gruszczyński, odkorkowując butelkę château kirwan. Patrzy na rozlewający się po kieliszkach płyn, tak gęsty, jakby lał go wprost z własnych żył. 23/86 Wącha; aromat przejrzałych czereśni i wieprzowej wędzonki wypełnia jego nozdrza. A smak? Za chwilę, niech się Gruszczyński podelektuje bukietem. – Będzie budzić umarłych – wyjaśnia Podhorecki lista punktów szczepień w Warszawie z apokaliptyczną powagą i odpieczętowuje świeżą talię. Gruszczyński krztusi się, pluje gęstą, bordoską czerwienią. – Dobre – wydusza w końcu. Trudno zgadnąć, czy mówi o winie, czy o żarcie Podhoreckiego. Wciąż nie może się przyzwyczaić do jego cmentarnego esprit. – A na kiedy to zapowiadają znowu sąd ostateczny? – Dla mnie dziś w nocy. – Głos Podhoreckiego brzmi jak rozstrojony kontrabas i już